Okazuje się, że historia odsłania przed nami nowe tajemnice. W ciągu ostatniego miesiąca pojawiły się nowe fakty.
II Wojna Światowa rozpoczęła się 10 kwietnia 1939 r. w Smoleńsku. Straciliśmy na tej nieludzkiej ziemi pierwsze ofiary, czego dowodem jest apel odczytany z okazji wybuchu wojny, obchodzonej dzisiaj dla niepoznaki 1 września. Dlatego w rocznice wybuchu II WŚ słyszymy m.in:
"Wołam wszystkich, którzy w tragiczny poranek 10 kwietnia polegli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w drodze na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej - Wiernie pracowaliście dla Polski i polegliście, wypełniając patriotyczny obowiązek. Pamięć o Waszej służbie dla ojczyzny i tragicznej śmierci pozostanie na zawsze w sercach rodaków"
Po przegranej kampanii wrześniowej, bohaterska postawa mojego narodu (czekamy na nowe odkrycia odnośnie 17 września, rocznicy bitwy pod Monte Casino i zamachu na Kutscherę) doprowadziła do największego zrywu Polaków, czyli Powstania Warszawskiego w dniu 10 kwietnia 1944 r., dla niepoznaki obchodzonego 1 sierpnia. Na obchodach 1 sierpnia (data przyjęta już dawno i jeszcze nie zmieniona) słyszeliśmy wszak:
„Wzywam tych, którzy zginęli na służbie ojczyzny w katastrofie smoleńskiej, a ich dzieło na zawsze stanowić będzie hołd dla bohaterstwa powstańców warszawskich".
Zadam teraz bardzo poważne pytanie: czy to co robi Macierewicz to już profanacja pamięci ofiar IIWŚ, pamięci ofiar cywilnych i powstańczych PW44 oraz pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej, czy jeszcze nie? Dlaczego na obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego nie wspomina się ofiar obozów koncentracyjnych, ofiar bombardowania Wielunia, ofiar łagrów stalinowskich tylko ofiary katastrofy smoleńskiej? Skąd ta chęć relatywizowania wszystkiego nad grobami?
